Elon Musk przez lata powiedział wiele głupich rzeczy. Jedną z nich było twierdzenie, że w najbliższej przyszłości pomoże ludzkości skolonizować Marsa. Oprócz tego, że kolonizacja Marsa jest przedsięwzięciem niepotrzebnym i prawdopodobnie bezsensownym, wiemy, że pomyślne terraformowanie i zaludnienie Czerwonej Planety nie nastąpi w najbliższym czasie ze względu na oczywiste przeszkody finansowe i logistyczne.
Musk przyzwyczaił nas już do gadania bzdur, które niedoinformowani fani uważają za fajne, ale potem nikt nie rozlicza go z niespełnionych obietnic. W kwestii kolonizacji Marsa sam Musk przyznał, że nie chciałby tego samodzielnie robić, bo nie chce umrzeć.
Elon Musk ma nową wymówkę
Teraz Musk ma nową wymówkę, aby nie polecieć na Marsa: kandydatkę na prezydenta USA, Kamalę Harris. Ekscentryczny miliarder, który robi co może, aby zapewnić reelekcję byłego prezydenta Donalda Trumpa, powiedział w środę, że jeśli Trumpowi nie uda się zdobyć Białego Domu, możemy zapomnieć o podbiciu Marsa. „Trump wspiera rządową komisję ds. efektywności, aby umożliwić dokonanie wielkich rzeczy, Kamala nie” – powiedział Musk w środę w X, dodając: „Nigdy nie dotrzemy na Marsa, jeśli Kamala wygra”.
„Ameryka jest powoli duszona przez nagromadzenie milionów przepisów” – żalił się Musk w kolejnym tweecie. „Każdego roku dodawane są dziesiątki tysięcy nowych zasad, ale bardzo niewiele z nich jest kiedykolwiek usuwanych”. „W końcu wszystko stanie się nielegalne” – dodał.
W weekend Musk przewidział, że rakieta Starship zacznie regularnie latać na Marsa w ciągu zaledwie dwóch lat. Jednak statek kosmiczny musi jeszcze polecieć na orbitę, a następnie bezpiecznie wylądować, co sprawia, że jest to praktycznie nierealne. Niemniej, jeśli wybory rzeczywiście wygra Kamala Harris, to Musk najpewniej zrobi z niej kozła ofiarnego.