A jak Genesis RX69 wypada w praktyce?
Mimo, iż Genesis RX69 wygląda jak rasowy mechanik, takowym nie jest. W środku znajdziemy membrany rozciągające się pod wszystkimi przyciskami, a pod każdym z przycisków umieszczono małą, gumową kopułkę. Gdy naciśniemy przycisk z siłą 50+5g, wciska on gumową kopułkę, która dociska membranę. Zamknięty w ten sposób obwód tworzy przesyłany do komputera sygnał.
Moim zdaniem skok klawiszy jest trochę za wysoki i w trakcie szybkiego pisania zdarzało się nie docisnąć klawisza i zgubić literę. Nie było to częste, ale jednak problem występował. Kolejną sprawą jest wygoda użytkowania urządzenia. Po rozłożeniu stopek sprzęt ustawiony był pod idealnym kątem do pracy. Dzięki temu, mimo nawet długich posiedzeń przy klawiaturze, ręce nie męczyły się nadmiernie.
Podpórka pod nadgarstki w moim przypadku była zbyt krótka i nie oferowała pełnego wsparcia dłoni. Dodatkowo wcięcie w środkowej części klawiatury skraca ją jeszcze bardziej i to moim zdaniem należałoby poprawić.
Moduł podświetlenia klawiatury oferuje kilka ciekawych trybów. Szkoda jednak, że zabrakło dedykowanego oprogramowania do softowej personalizacji jego ustawień. Jasność podświetlenia
nie jest powalająca. Ciemniejsze kolory jak np. czerwony, czy niebieski potrafiły „zginąć” przy iluminacji ekranu. Kolejnym elementem, który negatywnie wpływa na odbiór podświetlenia jest osłonięty siatką, podświetlany trapez. Znajduje się on w podpórce pod nadgarstki. Jego iluminacja jest na tyle silna, że „razi” po oczach.
Moim zdaniem z tego ozdobnego elementu spokojnie można było zrezygnować lub wcale go nie podświetlać. Ostatnią sprawą, która nieco mnie irytowała w trakcie użytkowania klawiatury, był brak zapamiętywania ostatniego używanego profilu podświetlenia. Za każdym razem po uruchomieniu komputera podświetlenie klawiatury wracało do tzw. trybu tęczy mimo, że przy poprzedniej sesji uruchomione było podświetlenie jednokolorowe.
RX69 to klawiatura przeznaczona dla graczy, zatem powinna wspierać anti – ghosting przynajmniej w obszarze WSAD. A zatem jak wygląda na tym polu testowany egzemplarz?
Jak widać klawiatura radzi sobie całkiem nieźle. W kluczowym dla graczy segmencie potrafi odczytać do 10 aktywnych klawiszy.
Jak już wspominałem, w trakcie pisania zdarzały się pewne niewielkie problemy z dociskaniem klawiszy. Jednak w trakcie gier efekt taki nie występował. Grało mi się na niej całkiem przyjemnie. W grach: Division, Wiedźmin, Need for Seed czy też Star Wars Battlefront działała naprawdę przyzwoicie i nawet kilkugodzinne sesje nie powodowały zmęczenia dłoni.