W dzisiejszych czasach ciężko wyobrazić sobie, aby dysk twardy, na którym magazynujemy dane, był tak duży, że nie bylibyśmy w stanie chwycić go za pomocą dłoni. Nie od razu jednak Rzym zbudowano, tak samo jak niewielkie nośniki nie pojawiły się z dnia na dzień. Poznajcie historię ich ewolucji.
Narodziny HDD
Za pierwszy dysk twardy uznaje się RAMAC 350, który został wyprodukowany przez firmę IBM w 1956 roku. Wchodził on w skład komputera o niemal identycznej nazwie, bo RAMAC 305. Nośnik ten oferował przechowywanie pięciu milionów ośmiobitowych znaków, co w praktyce stanowiło równowartość około 4,4 MB i składał się z 50 dwudziestoczterocalowych dysków. Aby wypożyczyć całą konstrukcję zajmującą niejednokrotnie pół pomieszczenia, należało się liczyć z kosztem rzędu 3200 ówczesnych dolarów, co dawałoby wartość dzisiejszych około 24 800 dolarów. Zakup urządzenia rzecz jasna wiązał się z o wiele większymi wydatkami, bo 160 000 dolarów, co dziś dawałoby kwotę około 1 241 000 dolarów.
Niespełna dekadę później, w 1965 roku, IBM poczynił duży krok naprzód, przedstawiając IBM 2310, który był pierwszym na świecie nośnikiem jednotalerzowym. Zmianie uległy także jego rozmiary – mógł on się zmieścić w średniej rozmiarów walizce. Pojemność dysku wynosiła 1 MB, jednak współpracujący z nim komputer IBM 1130 mógł sczytywać dane z 5 takich napędów.
Początki miniaturyzacji
Dzień dobry gigabajcie
Jeszcze więcej pojemności
Kolejne lata to naturalny rozwój dysków.Nośniki z roku na rok powiększały swoje możliwości magazynowania danych. W 2002 roku było to 137 GB, w 2006 już 750 GB, a już zaledwie rok później pojawił się pierwszy dysk zdolny do pomieszczenia 1 terabajta plików. W 2013 roku Western Digital przedstawił dysk o pojemności 6 TB, który został wypełniony helem zamiast powietrza, dzięki czemu oferował pobór energii mniejszy niemal o połowę (49%).
Ostatnie lata to wyścig między producentami o jak największą pojemność. Liderem obecnie jest Western Digital, który w marcu tego roku zapowiedział dyski o pojemności od 12 do 14 TB. W ciągu niespełna pół wieku przebyliśmy drogę od nośników wielkości szafy do tych, które z łatwości zmieścimy w dłoni. Wciąż pędząca do przodu technologia pozwala snuć domysły, że w przyszłości możemy mieć do czynienia z jeszcze mniejszymi dyskami potrafiących magazynować coraz to większe ilości danych.