Razer Man O’War.
Słuchawki gamingowe przyjechały do mnie w standardowym, dla tej marki opakowaniu. Na tym czarno-zielonym kartonie znalazłem kilka ciekawostek i zdjęcie produktu. Po odpięciu jednego z boków, moim oczom ukazały się słuchawki Razer Man O’War, które znajdowały się za „plastikowym szkłem”.
Po wyjęciu tej plastikowej odsłony, wyjąłem słuchawki i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to nauszniki, które lekko wykręcają się w jedną stronę o 180°, ale to nie koniec! Słuchawki posiadają też odczepiany kabel USB wraz z przedłużaczem, który pozwoli na wydłużenie jego zasięgu. W zestawie znalazłem jeszcze instrukcję, kilka naklejek i dodatkowy kabel micro USB.
Sama konstrukcja Razer Man O’War nie jest ciężka, a wygoda użytkowania stoi na dobrym poziomie. Te słuchawki bezprzewodowe posiadają w dolnej części przyciski oraz port micro USB i czujnik do wyłapywania sygnału w zasięgu 2,4 (adapter, który możemy schować w obudowie słuchawek). Wspomnianymi przeze mnie przyciskami są pokrętła do ustawiania poziomu głośności mikrofonu i słuchawek oraz włącznik.
Co jeszcze?
Produkt posiada wysuwany, miękki pałąk mikrofonu. Od wewnętrznej strony nauszniki posiadają miękki materiał z ekoskóry, a od zewnętrznej strony słuchawki zostały wykonane z mocnego tworzywa sztucznego i posiadają podświetlane logo producenta.
Niestety górna część, która pomaga utrzymać słuchawki na głowie nie została wykonana z dobrej jakości plastiku. Niezbyt mocne przyciśnięcie sprawia, że tworzywo wygina się i moim zdaniem jest to najsłabszy punkt tej konstrukcji. To koniec, ponieważ po nałożeniu słuchawek na głowę czuć mocny ucisk, który z czasem wprawia w dyskomfort. Jeśli posiadacie okulary, jak ja to musicie uważać, by wasze oprawki nie pękły przy tak sporym nacisku.
UWAGA! Słuchawki możecie podpiąć też pod PlayStation 4, ale będzie działało tylko jedno podświetlane logo i otrzymacie jedynie dźwięk stereo (2.0)
Przejdźmy teraz do kolejnego punktu, a mianowicie jakości dźwięku i ergonomii.