Zawartość pudełka i wygląd.
Chłodzenie Enermaxa przychodzi do Nas w kartonowym opakowaniu z niebieskimi nadrukami. Ascetyczny design przywodzi na myśl rozwiązania Thermalrighta (a trzeba wiedzieć, że mam do tej ostatniej firmy wielki sentyment). Na opakowaniu umieszczona jest grafika przedstawiająca testowane chłodzenie oraz wypisane są podstawowe dane techniczne urządzenia. Wśród najważniejszych można wyczytać:
– kompatybilność chłodzenia z najpopularniejszymi podstawkami procesorów zarówno Intela jak i AMD,
– waga – 385g,
– ilość ciepłowodów – 3 o średnicy 6mm,
– materiał – miedziana podstawa i aluminiowe finy,
– rozmiary wentylatora – 92mm x 92mm x 25mm,
– prędkość obrotowa wentylatora w zakresie 800-2000rpm,
– przepływ powietrza – od 13.12 CFM do 32.8 CFM,
– max głośność – 24.5 dBA.
W opakowaniu, prócz samego chłodzenia, znajdziemy instrukcję obsługi, elementy montażowe dla platformy Intela i AMD, woreczek z kołkami montażowymi oraz pastę termoprzewodzącą (notabene dosyć dobra, z domieszką srebra).
Samo chłodzenie ma budowę typu tower, a więc wieżową. Wyposażone jest w 3 miedziane ciepłowody. Podstawa chłodzenia jest aluminiowa, z niewielkim radiatorem, wykonana w technologii HDT. Sama podstawa nie jest wypolerowana na lustro, ma widoczne ślady po maszynie. Bezpośredni kontakt ciepłowodów z procesorem powoduje, że ciepło jest natychmiastowo transportowane do właściwej sekcji odpowiadającej za rozpraszanie ciepła. Sekcja ta wykonana jest z 42 aluminiowych żeberek, w którym najwyższe żeberko ma wytłoczony napis Enermax. Same żeberka nie są jedynie płaskimi blaszkami lecz mają dość specyficzną budowę:
– przednia i tylna część żeberka ma po 4 nacięcia po lewej i prawej stronie,
– żeberka tuż za miejscem, w którym przechodzą ciepłowody, ma po dwa nacięcia, które optymalizują przepływ powietrza z wentylatora i wykorzystują efekt zawirowań, które powstają za ciepłowodami.