Na Florydzie rozpoczęto testy systemu uzbrojonych dronów, które mają stanowić obronę przed strzelaninami w szkołach. Jak nietrudno się domyślić, projekt, zatwierdzony przez gubernatora Rona DeSantisa, wzbudza ogromne kontrowersje, wzbudzając obawy o granice technologicznej ingerencji w szkolne życie.
System opracowany przez firmę Campus Guardian Angel zakłada, że na terenie szkół rozstawione są specjalne stacje ładujące z zestawami sześciu dronów. W razie wykrycia incydentu maszyny startują automatycznie i mogą skonfrontować uzbrojonego napastnika w ciągu 15 sekund. Drony poruszają się z prędkością 30–50 mph (ok. 50–80 km/h) wewnątrz budynków i nawet 160 km/h na zewnątrz, co pozwala im pokonać duży kampus w zaledwie kilka sekund.
Oczy i wsparcie policji
Drony nie są wyposażone w śmiercionośną broń i przede wszystkim pełnią rolę wsparcia dla policji, sprawdzając korytarze i pomieszczenia, dostarczając transmisję wideo na żywo oraz pomagają w identyfikacji i lokalizacji strzelca. Obsługą systemu zajmują się zaś zespoły w Austin (Teksas), składające się z pilotów, specjalistów taktycznych oraz łączników odpowiedzialnych za komunikację z lokalnymi służbami. Ponadto drony mogą wykorzystywać amunicję pieprzową oraz specjalne narzędzia do wybijania szyb, co pozwala im szybko dostać się do klas i dezorientować napastnika.
Pierwsze drony Guardian Angel mają trafić na stałe do szkół jesienią 2025 roku, a pełny system operacyjny ruszy w styczniu 2026.
Kontrowersje i obawy
Wprowadzenie od 30 do 90 dronów w jednej szkole budzi jednak poważne obawy i rodzice stawiają zasadne pytanie, np. co w przypadku awarii technicznej, czy operatorzy są odpowiednio przeszkoleni i czy szybki lot dronów (do 80 km/h w korytarzach) nie stworzy dodatkowego zagrożenia dla uczniów i policji. Krytycy ostrzegają, że w niektórych sytuacjach obecność takiej technologii może skomplikować akcję ratunkową, zamiast ją ułatwić.
Z drugiej strony słyszymy jednak, że według danych, w ciągu ostatnich trzech lat w USA doszło do około 1000 incydentów z użyciem broni palnej w szkołach – to dziesięciokrotnie więcej niż dekadę temu. Nic więc dziwnego, że coraz częściej poszukuje się radykalnych rozwiązań, nawet jeśli wzbudzają one kontrowersje. Warto dodać, że zagrożenie atakami jest jednym z argumentów, dla których wielu rodziców sprzeciwia się zakazom korzystania z telefonów w szkołach. Floryda była pierwszym stanem, który wprowadził taki zakaz, a dziś obowiązuje on już w 35 stanach USA.