Concord zadebiutował pod koniec sierpnia i jest jedną z najkrócej żyjących gier w historii. Żywota dokona bowiem 6 września, kiedy to twórcy wyłączą serwery. Nie mniej nie brakuje osób, które próbują zarobić i wystawiają wydania pudełkowe Concord na aukcjach internetowych za krocie.
Concord odejdzie w zapomnienie już jutro, a Sony rozpocznie proces oddawania pieniędzy graczom, którzy zakupili krytykowaną produkcję. Tymczasem już teraz na klęsce tytułu próbują zarobić domorośli biznesmeni, którzy wystawiają wersje fizyczne za duże pieniądze. Przypomnijmy, że Concord na PlayStation 5 w pudełku kosztował około 180 złotych. Teraz jednak na serwisach aukcyjnych znajdziemy wydania pudełkowe Concorda w granicach 500-800 złotych.
To znaczące przebicie, ale jak widać ludzie próbują dorobić na tym jak twierdzą „rzadkim przedmiocie kolekcjonerskim”. Problem w tym, że Concord za jakiś czas może powtórzyć los niektórych gier z przeszłości i być faktycznie rzadkim do zdobycia reliktem, albo w ogóle niedostępnym na rynku.
Wtedy cena pudełka z logo Concord będzie warte jeszcze więcej. Oczywiście to gratka dla kolekcjonerów, bo przecież nie ma sensu kupować gry, której serwery zostaną wyłączone 6 września i przestanie być ona jakkolwiek wspierana.
Concord to największa porażka ostatnich lat. Firewalk Studios pracowało nad projektem 8 lat, a jego budżet wyniósł aż 200 milionów dolarów. To wszystko zaprzepaszczono w ledwie kilka dni.
Według nieoficjalnych danych sprzedaż Concord na PC oraz PlayStation 5 nie przekroczyła 25 tysięcy egzemplarzy. W grę na Steam grało w peaku 660 osób, a ostatnio mniej niż 100 graczy.