Rozpakowanie i oględziny sprzętu.
Lenovo K6 Note dotarł zapakowany w malutki, kolorowy kartonik, na którym barwy ciepłe mieszają się z chłodnymi. Na górze umieszczono jedynie zdjęcie urządzenia oraz nazwę modelu, zaś na spodzie naklejono skróconą specyfikację wraz z numerami identyfikacyjnymi. Rozpakowując telefon czułem się jakbym miał do czynienia z kartonem-matrioszką. Tu mniejszy kartonik z instrukcjami, tam z ładowarką, na dokładkę jeszcze słuchawki. Ku mojemu zdziwieniu producent dorzucił nawet folię ochronną na wyświetlacz.
Model K6 Note występuje w trzech wariantach kolorystycznych: złotym, srebrno-białym oraz szaro-czarnym. Do mnie trafiła ta ostatnia wersja. Pierwsze wrażenie po wzięciu do rąk tej „cegły” jest pozytywne. Od razu w oczy rzuca się jakość wykonania, która jest potęgowana, dzięki metalowej obudowie. Do tej pory obcowałem z modelami wyposażonymi w ekrany wielkości 4-5 cali, toteż potrzebowałem kilku minut na wyrobienie pewnego chwytu Lenovo. Obsługa smartfona jedną ręką jest możliwa, jednakże trzeba się troszeczkę nagimnastykować palcami, aby ogarnąć cały obszar roboczy ekranu. Warto tu jednak pamiętać, że wzrasta wówczas ryzyko upuszczenia telefonu.
Nad wyświetlaczem umieszczono kamerę, która dzięki rozdzielczości 8 Mpix sprawdzi się w wideo-rozmowach czy robieniu „selfie”. Obok niej znalazły się: głośnik rozmów, czujnik światła oraz dioda LED od powiadomień. Pod wyświetlaczem znalazł się panel z trzema, niepodświetlanymi przyciskami: wielofunkcyjnym, Home, wstecz.
Na lewym boku wygospodarowano miejsce dla karty Nano-Sim oraz MicroSD (z której możemy zrezygnować na rzecz drugiej karty Nano-Sim). Wyjęcie tacki na wspomniane karty bez użycia igły lub dołączonego przez producenta gadżetu jest niemożliwe. Na prawym boku znajdziemy dwa przyciski: regulacji głośności oraz blokady ekranu (włączania).
W lewym górnym rogu umieszczono mikrofon z funkcją tłumienia hałasu, a po przeciwległej stronie gniazdo Mini-Jack (uff… na szczęście nie zrezygnowano z niego w imię nowoczesności). Na dole, pomiędzy otworami ułatwiającymi wydobywanie się dźwięku z pojedynczego głośnika, zamontowano gniazdo ładowania.
Na plecach widzimy lekko wystającą (a więc bez etui – szczególnie podatną na obicia, zarysowania) kamerę o rozdzielczości 16 Mpix, lampę błyskową, a także czytnik linii papilarnych, który muszę przyznać jest super bajerem, działa bezproblemowo i co ważne skutecznie. Uwagę zwracają również dwie cienkie, srebrne linie, które dodają szczyptę elegancji urządzeniu.
Wykonanie K6 Note jak już wcześniej wspomniałem stoi na wysokim poziomie. Metalowa obudowa jest idealnie spasowana, nie skrzypi i się nie ugina.