Obecne pokolenie graczy w wieku 25-35 lat to osoby, które z grami komputerowymi i konsolami mają związek jak żadne inne w historii. Jako pierwsi dorastali oni z nimi i doskonale znają ich ewolucję, przez co stały się one częścią ich życia. Nie dziwi zatem fakt, iż w obecnych czasach wielko-budżetowych i technicznie zaawansowanych produkcji wracają oni do starych tytułów. Sprawdźmy zatem za co tak kochamy Oldschoolowy gaming i dlaczego wraca do łask?
Kolekcjonerstwo
Obecnie gracze budują ogromną bibliotekę ulubionych tytułów na Steam’ie i podobnych platformach. Wcześniej nie było takiej możliwości i każdy swoją kolekcję skrupulatnie trzymał na specjalnej wyznaczonej półce u siebie w pokoju. Podobnie jak niektórzy ludzie zbierają płyty winylowe lub książki tak i jest duża grupa graczy lubiących poczuć grę we własnych rękach. Długa lista tytułów wyświetlana na ekranie naszego komputera lub telewizora nie robi takiego wrażenia jak półka uginająca się od pudełek z grami, czy szuflada wypełniona setkami kartridży z najbardziej pożądanymi tytułami.
Gry były trudniejsze
Seria Dark Souls jest trudna? Bloodborne wydaje się niemożliwy do ukończenia? Jeżeli tak to nie mieliście nigdy do czynienia z Super Ghouls ‘N Ghosts, Spelunky, Contrą lub Dizzy. To te gry w erze świetności Comodore64, Atari czy pierwszych konsol były prawdziwą zmorą wszystkich graczy. Swoją legendarną trudność zawdzięczają one głównie ograniczeniom technologicznym, które wymuszały duża inwencje na twórcach. Ton środowisku nadawali żarliwi pasjonaci i w efekcie ówczesne gry stanowiły znacznie ambitniejsze wyzwania niż dzisiejsze masowe produkcje (to właśnie na takich produkcjach swoją renomę wyrobiły sobie takie osoby jak Hideo Kojima czy Chris Metzen). Gry były trudniejsze, wymagały więcej inteligencji, uwagi, cierpliwości i zręczności, ale za to nagradzały osiągnięcie celu głęboką satysfakcją. To jeden z powodów, dla których tak wielu ludziom trudno się od nich oderwać, mimo że pod względem technologicznym dzieli je od dzisiejszych produkcji przepaść.
Specyficzne rytuały
Ten, co nie dmuchał na kartridż niech rzuci kamień pierwszy. To chyba najbardziej znany i popularny mit dotyczących naprawy dawnych konsol domowymi sposobami – choć dorównuje mu zawijanie konsol Xbox 360 w ręczniki, aby pozbyć się red ring of death. Posiadacze Comodore64 także doskonale pamiętają emocje w czasie ładowania gier na kasetach magnetofonowych Maxell, kiedy to pełni nadziei wpatrywali się w kolorowe paski migoczące na ekranie kineskopowego telewizora. Dziś istnieje wiele emulatorów, które pozwalają nam odpalić ulubione tytuły bez ryzyka wyświetlenia koszmarnego komunikatu z błędem i potrzeby „chirurgicznego” zabiegu czyszczenia głowicy magnetofonu.
XYZ
Granie w latach 90 to nie tylko pierwsze konsole czy proste 8-bitowe komputery, ale i salony z grami oraz kafejki komputerowe. Miejsca, w których wydawało się ostatnie kieszonkowe, bynajmniej nie będące mekką szukających łatwych pieniędzy amatorów hazardu jak obecnie, ale osiedlowej rywalizacji, która dała początek tego, co dziś znamy jako esport. Mniejsza nawet już o klimat, paczkę znajomych Ilość gier produkowanych wyłącznie dla salonów, ale ich szalone kontrolery (od replik pistoletów po rekonstrukcję aut czy motocyklów) oraz bezlitosny poziom trudności jest tym, co przyciągało i będzie przyciągać wszystkich fanów elektronicznej rozrywki. No i najważniejsze to ten moment, kiedy na tablicy wyników mogłeś zapisać swoje inicjały i stać się legendą.
Kiedyś było lepiej…
Nieopisana jest siła sentymentu. Potrafi zmusić do wydania kilkudziesięciu złotych na grę, która według dzisiejszych standardów ani nie jest grywalna, ani nie ma przyzwoitego scenariusza. To specyficzne uczucie, które niepostrzeżenie zakrada się od tyłu i czule daje w łeb tak skutecznie, że nie pozostaje nic innego, jak tylko zacząć wspominać przysłowiowe stare, dobre czasy. Czasy, kiedy o czwartej po południu, niezależnie od pogody, rzucało się w kąt zadania domowe, przekradało do pokoju z telewizorem i zapraszałeś kumpla mieszkającego obok, aby pochwalić się, jak zrobić Fatality Scorpionem lub pokonać King Kopa i uratować księżniczkę. Dlatego nie dziwi fakt ogromnego sukcesu Pokemon Go, którego graczami są najczęściej osoby w wieku od 25 do 30 lat, którzy w końcu mają okazję złapać Mewtwo i zrealizować swoje dziecięce fantazje.
Źródło: PlanetPR