Duch i pierwsze wrażenie.
Testowane słuchawki dostajemy w sporym kartonowym pudle. Zrobione jest ono ze sztywnej tektury i utrzymane, jak reszta opakowań z serii Volcano, w czarno – czerwonej kolorystyce. Uchylane wieko utrzymywane jest na miejscu za pomocą magnesu, a wnętrze szczelnie wypełnia piankowa wkładka, która zabezpiecza sprzęt. Opakowanie robi bardzo dobre wrażenie i daje poczucie, że mamy do czynienia ze sprzętem z wyższej półki. Producent do słuchawek dołącza papierową instrukcję obsługi oraz płytkę z oprogramowaniem.
Unboxing.
Na pierwszy rzut oka słuchawki nie rzucają na kolana, a wszystko za sprawą użytego do ich wykonania materiału.
Czarne, półmatowe tworzywo powoduje odczucie obcowania z tanim chińskim sprzętem. Dodatkowe wstawki z błyszczącego czerwonego tworzywa potęgują to odczucie. Negatywne wrażenie mija jednak w chwili, gdy bliżej przyjrzymy się konstrukcji Volcano Ghost. Okazuje się wtedy, że mimo tandetnego wyglądu tworzywo jest dobrej jakości. Słuchawki są dość spore, masywne a dzięki temu zaciera się pierwsze negatywne wrażenie. Dodatkowo sposób spasowania elementów nie budzi zastrzeżeń.
Pałąk, na którego topie znalazło się logo serii Volcano, jest sprężysty i elastyczny. Na jego dolnej krawędzi znalazły się cztery poduszki obszyte ekoskórą w kolorze czarnym. Materiał ten jest miękki i miły w dotyku, a same poduszki podnoszą komfort użytkowania słuchawek.
Idąc dalej natrafimy na system regulacji odległości muszli słuchawkowych od górnego pałąka. Mechanizm oparty został na tradycyjnym wysuwanym elemencie zaopatrzonym w ząbki. Skok jest dobrze wyczuwalny, a zakres ruchu naprawdę spory. Dodatkowo producent wzmocnił ten element metalowymi wstawkami, które powinny zagwarantować dłuższy okres prawidłowego funkcjonowania tego elementu.
Poniżej znajdziemy sporych rozmiarów muszle, ich obudowie nadano dość futurystyczny design z wstawkami z błyszczącego półprzezroczystego tworzywa.
Po prawej stronie widzimy spore logo serii Volcano, natomiast z lewej strony producent umieścił odchylany mikrofon. Jego pałąk o długości ok. 17 cm wykonany jest z elastycznego gumowanego materiału, dzięki temu możemy go odpowiednio ustawić.
Wracając jeszcze do muszli – ich duży rozmiar, wykończenie z ekoskóry, miła i miękka powierzchnia -poprawiają komfort użytkowania i dobrze tłumią dźwięki z zewnątrz.
Słuchawki z komputerem łączy się za pomocą kabla o długości 2,2 m, który na całej długości został pokryty czarno-czerwonym oplotem, a zakończony jest wtykiem USB 2.0.
Rozwiązanie takie ma swoich zwolenników jak i przeciwników. Ja osobiście jestem zwolennikiem łączenia tego typu sprzętu za pośrednictwem jacka 3,5 mm. Szkoda ze producent nie zdecydował się na zastosowanie odłączanej karty dźwiękowej, wtedy zakres urządzeń, do których moglibyśmy podłączyć testowany sprzęt, zdecydowanie by wzrósł. Niemniej wykorzystanie złącza USB niesie ze sobą dodatkowe możliwości, chociażby możliwość podświetlenia. W przypadku Volcano Ghost takie podświetlenie zostało zastosowane. Do dyspozycji mamy jeden kolor – czerwony i trzy tryby – świecenie ciągłe, pulsujące i wyłączone.
Funkcjami słuchawek można sterować za pośrednictwem pilota umieszczonego na przewodzie. W jego centralnej części kolejny raz pojawia się logo „V”. Widoczny jest także przełącznik podświetlenia. Górne przyciski służą do regulacji głośności a dolne do całkowitego wyciszenia „mute” i aktywowania wbudowanego mikrofonu.
Dane techniczne:
- Zakres częstotliwości 20Hz~20KHz
- Oporność 16 Ώ
- Maksymalna moc wejściowa 30mW
- Czułość 99dB±3dB
- Długość kabla 2.2 m
- Typ Nagłowne
- Przeznaczenie Dla graczy
- Przetworniki Ø 50mm
- Wtyczka USB
- Złącze USB 2.0 Port
- Mikrofon 4 mm dookólny z bramką szumów
- Gwarancja 24 miesiące
- Waga bez kabla/z kablem 410g/440 g
Specyfikacja techniczna nie jest raczej zaskoczeniem i można ją spotkać w większości słuchawek tego typu.
Przez zastosowanie wbudowanej karty dźwiękowej do prawidłowego funkcjonowania zestawu potrzebne są sterowniki i oprogramowanie. Soft o nazwie Volcano Audio Center daje spore możliwości dopasowania dźwięku płynącego ze słuchawek do własnych potrzeb.
Znajdziemy tu standardowe opcje sterowania poszczególnymi kanałami, equalizer, możliwość uruchomienia dźwięku przestrzennego, symulowanie rożnych wirtualnych środowisk odtwarzania. Nie zabrakło także możliwości sterowania ustawieniami wbudowanego mikrofonu, w tym modulacji dźwięku. Oprogramowanie, mimo sporej ilości funkcji, jest intuicyjne i łatwo w nim odnaleźć interesującą nas funkcję. Zabrakło natomiast interfejsu w języku polskim, co dziwi bo za testowany sprzęt odpowiada nasz rodzimy producent.