Gry-usługi, skracane zwykle jako GaaS stają się coraz większym problemem dla konsumentów. Gdy przestają być wspierane przez twórców, tracimy w nich dostęp nie tylko do swoich postępów, ale i do przedmiotów, do których kupienia byliśmy zachęcani. Tematem może zająć się niebawem Unia Europejska, jeżeli tylko pod petycją „Stop niszczeniu gier wideo” zbierze się milion podpisów.
Wydaje się to dużą liczbą, jednak już w miesiąc po wystartowaniu gracze osiągnęli 15% celu. A na czym polega akcja? „Stop niszczeniu gier wideo” to projekt, który zakazałby twórcom gier blokowania dostępu do treści, którą gracze zdążyli kupić – mimo iż ich gra nie jest już wspierana i rozwijana.
To nawiązanie do niedawnej sytuacji z The Crew – wyścig Ubisoftu z 2014 roku polegał na rozgrywce online, choć nie był grą darmową. Ubisoft wraz z brakiem wsparcia serwerów i wycofaniem gry z dystrybucji, w kwietniu 2024 po prostu usunął tytuł z bibliotek osób, które ją zakupiły. Obecnie według prawa niewiele można z tym zrobić.
Jeżeli uda się zebrać milion podpisów pod petycją „Stop niszczeniu gier wideo” trafi ona do Komisji Europejskiej i z dużym prawdopodobieństwem powstaną nowe przepisy regulujące dystrybucję cyfrową pod tym kątem. Nie będzie można wtedy tak po prostu odmówić konsumentom dostępu do czegoś, za co zdążyli zapłacić.
Oczywiście odbędzie się to w sposób, który nie będzie wymuszał od wydawców wydawania pieniędzy na to, by gry-usługi bez przerwy działały i były zasilane czymś nowym. Chodzi bardziej o zachowanie dostępu do samego produktu, by bawić się nim w trybie offline, lub by na PC scena fanowska mogła go zmodyfikować i postawić własne serwery.
Jeżeli ankieta wzbudzi wystarczające zainteresowanie to może mocno wpłynąć na to jak projektuje się gry wymagające do zabawy stałego połączenia z internetem. Oznaczać to będzie, że od początku takie tytuły trzeba będzie tak projektować, by w razie słabych wyników sprzedażowych można było je „wyłączyć” umożliwiając jednak do nich dostęp osobom, które zdążyły je zakupić lub wydać pieniądze na mikrotransakcje.
Wiele projektów, które zdążyły się ukazać do tej pory, na pewno nie jest tak zaprojektowanych i trzeba by było dużych kosztów, by je przerobić. Trzymajmy zatem kciuki za ten pożyteczny apel (do znalezienia po polsku na stronie Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej). Ja się już pod nim podpisałem!